sobota, 3 listopada 2012

Rozdział 10

Obudziłam się dość wcześnie i od razu udałam się do łazienki. Reszta współlokatorów dalej spała, a ja nie chciałam ich budzić. Wykonałam poranne czynności, ubrałam się i poszłam do kuchni. Przy stole siedziała już mama i czytała gazetę. 
-Hej. - powiedziałam i pocałowałam ją w policzek. 
-Dzień dobry, skarbie. Nałóż sobie jajecznicy, jest jeszcze ciepła. - powiedziała z uśmiechem. 
-Nie jestem głodna. 
Mama przyjrzała mi się uważnie, ale nic nie powiedziała. Usiadłam przy stole i wyjrzałam przez okno. Było dziwnie pusto, zawsze o tej porze ludzie spieszyli się do pracy. 
-Czemu tak wcześnie wstałaś? Myślałam, że po wczorajszej randce będziesz spała jeszcze długo, bo wczoraj wyglądałaś na naprawdę zmęczoną. - Z rozmyślań wybudził mnie głos mamy. 
-Mamo to nie była randka. A tak w ogóle wystarczyło mi te kilka godzin snu. - odpowiedziałam trochę zdenerwowana. Sama bałam się nazwać ten wypad randką. Niby coś czuję do Alana, ale nie wiem, czy on bierze mnie na poważnie. Muszę z nim porozmawiać, szczególnie po tym, co powiedziała mi wczoraj Lena.
-Ada!! Słuchasz mnie?! - mama zaczęła mi machać ręką przed oczami.
-Co?.. A tak, przepraszam zamyśliłam się. Co mówiłaś? 
-Idź obudź resztę, przecież mieliśmy się spotkać o 9 w salonie. 
-Jasne.- I już mnie nie było. 
Weszłam po cichu do pokoju, podeszłam do szafki, wyciągnęłam gwizdek i z całej siły w niego dmuchnęłam. Efekt był taki, że Lena spadła z łóżka i kląc pod nosem poszła do łazienki, a Alan podniósł się zaspany. 
-Ada, słońce ty moje, czemu budzisz nas o... - tu spojrzał na zegarek - 8.20.
-Ponieważ o 9 mamy być w salonie, a nie chciałabym być w waszej skórze, jeżeli nie stawicie się na czas. 
-Cholera, czego one od nas chcą tak rano? - zapytał przeciągając się. 
-Nie wiem, ale to pewnie coś ważnego. - w tym momencie z łazienki wyszła odświeżona Lena - a teraz rusz swój tyłek i spadaj do łazienki. 
-Dobra, dobra. Już idę. - podniósł się z łóżka i ruszył w stronę drzwi, jednak rozmyślił się i szybko do mnie podbiegł i skradł mi całusa. 
-Kurde nigdy go takiego nie widziałam. Wpadł po uszy. Zresztą ty też. - wyraziła swoje zdanie Lena. 
-Weź już skończ. Chodź idziemy, a on do nas dojdzie. - powiedziałam. 
Po pół godzinie siedzieliśmy wszyscy w salonie. 
-Nie będziemy was tu długo trzymać. Chcemy wam tylko powiedzieć, że się wyprowadzamy. - powiedziała pani Magda, a mnie zamurowało. Wiedziałam, że ta chwila nadejdzie, ale nie wiedziałam, że tak szybko. Przyzwyczaiłam się już do rodzeństwa. Popatrzyłam na nich i po ich minach wywnioskowałam, że też nie są zadowoleni.
-Kiedy? - zapytał Alan.
-Za dwa tygodnie. - odpowiedziała mu mama.  - Także zacznijcie się już pakować. 
-A możemy wiedzieć gdzie? - zapytałam tym razem Lena. Ja siedziałam cicho, wolałam się nie odzywać. 
-Myślę, że akurat ta wiadomość się wam spodoba. - powiedziała tym razem moja mama. - Ada pamiętasz panią Kiszczak, tą miłą staruszkę mieszkającą naprzeciwko, która w dzieciństwie dawała ci cukierki? - zwróciła się do mnie. 
-Tak, ale co to ma do rzeczy? - zapytałam zdezorientowana. 
-Wyprowadza się do swojego syna do Belgii. - odpowiedziała za nią ciocia. - A my wprowadzamy się na jej miejsce. Wzięłam kredyt i odkupiłam od niej dom. - powiedziałam, a mnie znowu zamurowało, ale w pozytywny sposób. Będę mogła widzieć Lenę codziennie, a co najważniejsze będę mogła Widywać Alana codziennie. Na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech. Popatrzyłam na rodzeństwo. Siedzieli i patrzyli na nas jakby nie rozumiejąc. 
-Czy dotarło do was to, że będziecie mieszkać naprzeciwko mnie? - ja nie wiem, oni naprawdę nie rozumieją, czy tylko udają. Chyba stawiam na to pierwsze. 
-Serio? - zapytał Alan z niedowierzaniem. 
-Aaa!!! - zaczęła piszczeć Lena. Najpierw rzuciła się na mnie, a potem na swoją rodzicielkę. Dało się słyszeć stłumione "Kocham cię" w jej wykonaniu. Popatrzyłam na Alana, w tym samym momencie, co on na mnie. Uśmiechnął się szeroko, a ja to odwzajemniłam. Myślę, że to najlepsza wiadomość, jaką usłyszałam od kilku tygodni.


czwartek, 11 października 2012

Ogłoszenie!

Do wszystkich śledzących bloga. Zawiesiłam go, ponieważ nie miałam na niego pomysłu, ale ostatnio coś mi zaczęło świtać, także w najbliższym czasie spodziewajcie się kolejnego rozdziału. ;D Przepraszać nie będę, bo pewnie będę się powtarzać. Pozdrawiam ;]
P.S. Kocham was za to, że czytacie moje wypociny i śledzicie każdy post <3 ;**

piątek, 8 czerwca 2012

Rozdzaił 9

Cholera nareszcie. Tyle razy chciałem ją pocałować, ale nigdy się nie odważyłem. A teraz siedzimy razem w kinie przytuleni w kinie i według mnie może tak zostać na zawsze. Wiem, że teraz brzmię jak jakiś zakochany szczeniak, ale nie obchodzi mnie to. Nawet nie zauważyłem, kiedy film się już skończył.
-I jak się podobało? - zapytałem.
-To zależy o czym mówisz. - odpowiedziała i uśmiechnęła się do mnie słodko.
-No wiesz, nie wiem jak ty, ale ja z filmu nic nie pamiętam. - powiedziałem trochę zmieszany.
-To tak jak ja. - odpowiedziała Ada.
-Wracajmy już, bo będą się martwić.
-Masz rację.
Niepewnie ująłem jej dłoń w swoją. Dziewczyna najpierw spojrzała na nasze splecione ręce, a później na mnie. Byłem przekonany, że mnie ochrzani albo coś takiego. Ona jednak ku mojemu zdumieniu mocniej ścisnęła moją dłoń i położyła głowę na moim ramieniu. Po 30 minutach wróciliśmy do domu i zdziwieni stwierdziliśmy, że wszyscy na nas czekają.
-Siadajcie musimy porozmawiać. - zaczęła mama Ady.
-Stało się coś? - zapytała zaniepokojona blondynka.
-Nie, ale... - nie dokończyła pani Marta.
-Nie możemy tej rozmowy przełożyć na jutro? Jestem strasznie zmęczona. - powiedziała Ada i na dowód ziewnęła.
-A co Alan aż tak dał ci popalić? - zachichotała Lena, ale widząc wzrok mój i Ady od razu zamilkła.
-No dobrze, ale jutro chcemy was widzieć o 9 na nogach. - nakazała mama.
-Ok. - zgodziliśmy się.
Po chwili każde z nas udało się do pokoju.
-Idę pierwsza do łazienki. - zadeklarowała moja siostra i już jej nie było.
-Ciekawe o czym chcą z nami porozmawiać. - odezwała się po kilku minutach milczenia Ada. Podszedłem do niej i wyszeptałem do ucha:
-Pewnie o niczym ważnym.
-Pewnie tak. - odpowiedziała słabym głosem ze wzrokiem wbitym w podłogę.
Ująłem jej podbródek i skierowałem jej twarz w swoją stronę. Po chwili spojrzała na mnie tymi niebieskimi oczami, w których się zakochałem. Niewiele myśląc musnąłem jej usta swoimi i gdy nie sprzeciwiła się pogłębiłem pocałunek. Tą cudowną chwilę musiała nam przerwać moja "kochana" siostrzyczka.
-No no no...
Miałem ochotę ją zabić. Jeszcze szczerzy się bezczelnie. Spojrzałem na Adę w tym samym momencie co ona na mnie i jednocześnie powiedzieliśmy:
-Teraz ja idę do łazienki.
-Chcecie iść razem? Nie za wcześnie na takie rzeczy? - powiedziała Lena dusząc się ze śmiechu, ale po chwili leżała na podłodze po tym, jak Ada rzuciła w nią poduszką.
-Chcesz iść teraz? - zapytałem Ady.
-Nie, muszę pogadać z twoją siostrą o tym, że nie należy wpychać nosa w nie swoje sprawy. - powiedziała patrząc na Lenę.
-Powodzenia życzę. Do takiego małego mózgu mało co dociera. Ale ok, ja idę się wykąpać. - wyszeptałem jej do ucha tak, żeby siostrzyczka nie usłyszała.
Poszedłem do łazienki i wykonałem swój "wieczorny rytuał". Po 30 minutach byłem spowrotem w pokoju, gdzie Lena leżała na sowim łóżku i prawdopodobnie spała, a Ada siedziała na parapecie zapatrzona w niebo. Nawet nie zauważyła, że wróciłem. Po cichu podszedłem do niej i przytuliłem ją, przez co zadrżała.
-O czym myślisz? - zapytałem kładąc jej brodę na ramieniu.
-A tak ogólnie. - odpowiedziała wymijająco, ale ja wiedziałem, że coś jest nie tak. - Idę do łazienki.
Jak powiedziała tak też zrobiła, a ja położyłem się na łóżku i zastanawiałem się, co jej się stało. Może Lena jej coś powiedziała. Będę musiał jej jutro zapytać. Po 45 minutach wyszła Ada w piżamie i położyła się obok mnie. Nie wiedziałem czy mogę to zrobić, ale niepewnie przyciągnąłem ją do siebie i przytuliłem do swojego torsu. Ku mojemu zadowoleniu wtuliła się we mnie ufnie i po chwili już spała. Przyjrzałem się jej twarzy. Była taka delikatna. Odgarnąłem jej kosmyk włosów z czoła, pocałowałem lekko w policzek i wyszeptałem:
-Kocham cię.
Po czym odpłynąłem w krainę snu.

___________________________________________________________________________________
Wiem, że się powtarzam, ale przepraszam za brak rozdziału przez tak długi okres. Najbardziej przepraszam   ciebie Kama545, bo chyba najbardziej czekałaś na nowy rozdział.
A i poradźcie mi co zrobić. Do tej pory pisałam z perspektywy Ady i od tego momentu co skończyłam, pisałam oczami Alana. Wydaje mi się, że lepiej byłoby, gdybym każdy rozdział pisała i z tej, i z tej perspektywy. Mam nadzieję, że rozumiecie o co mi chodzi. Co o tym myślicie?

poniedziałek, 7 maja 2012

Rozdział 8

Witam po długiej nieobecności:) Po pierwsze chciałabym Was przeprosić za to, że tak długo nie było rozdziału. Po drugie przepraszam za to, że nie komentowałam waszych opowiadań. To wszystko było spowodowane tym, że pisałam testy gimnazjalne i musiałam się jakoś do nich przygotować. Ale postaram się nadgonić zaległości i dodawać rozdziały częściej. Miłego czytania :)
______________________________________________________________________________




Razem z Leną wybrałyśmy dla mnie czerwoną tunikę, szarą kamizelkę i legginsy. Do tego Lena pomogła mi wyprostować włosy i zrobić makijaż. Efekt końcowy był zadowalający. Nigdy nie uważałam siebie za kogoś pięknego, ale w tamtej chwili wyglądałam naprawdę ładnie. 
-No, no, no.. Alan padnie na twój widok. - odezwała się moja przyjaciółka. 
-Nie przesadzaj. 
-Ale musisz przyznać, że odwaliłam kawał dobrej roboty. 
-Taa... Mówiłam ci, że jesteś bardzo skromna?
-Dzisiaj jeszcze nie. 
-Dobra, koniec pogaduszek. Idź zapytaj Alana, czy jest już gotowy. 
-Ok.
Po kilkunastu minutach brunetka weszła spowrotem do pokoju. 
-Co ty tam tak długo robiłaś? - zapytałam. 
-Alan zastanawiał się czy dobrze wygląda. Dwadzieścia razy się mnie pytał, czy na pewno się tobie spodoba. 
-Ale jest już gotowy? - zapytałam, ignorując to, że jej brat chciał wyglądać dobrze dla mnie. Od razu tak jakoś mi się cieplej na sercu zrobiło. 
-Tak, już możesz wyjść. 
Wyszłam na korytarz i od razu zobaczyłam Alana opierającego się o ścianę. Cholera, seksownie tak wygląda. Trochę mnie zdziwiło jego zachowanie. Gdy tylko wyszłam wytrzeszczył oczy, otworzył buzię i tak się we mnie wpatrywał. 
-Aż tak źle? - zapytałam - Dobra to idę się przebrać. Chodź Lena. 
-Idiotko, on od ciebie oczu nie może oderwać, a ty chcesz się przebierać. - zatrzymała mnie Lena. - Tylko zastanawiam się jak go "wybudzić". 
-Poczekaj, ja spróbuję. 
Podeszłam pod niego
-Alan.
Nic. Nawet się nie poruszył.
-Alan. 
Dalej nic. Podeszłam bliżej pocałowałam go w policzek, chociaż trochę za blisko ust. 
-Możemy już iść? - zapytałam tuż po tym, jak brunet się otrząsnął. 
-Yyy..jasne. 
-Bawcie się dobrze. - Dodała Lena, gdy już wychodziliśmy. Stwierdziliśmy, że do kina przejdziemy się piechotą. Po 20 minutach byliśmy już na miejscu i stanęliśmy w kolejce. 
-Pięknie wyglądasz. - wyszeptał Alan tuż przy moim uchu, ponieważ stał za mną. Gdy poczułam jego oddech na moim karku, zadrżałam. 
-Dziękuję. - odpowiedziałam trochę zawstydzona. Gdy podeszliśmy do kasy biletowej i od razu dostaliśmy bilety, nawet nie podając tytułu filmu. Brunet chyba zobaczył moje zdezorientowanie, bo uśmiechnął się tylko i powiedział:
-Później ci wyjaśnię. 
Nieco zdziwiona już chciałam za siebie zapłacić, gdy Alan wyprzedził mnie podając odpowiedni banknot. Odeszliśmy od kasy.
-Poczekaj na mnie chwilę. - powiedział chłopak i odszedł, lecz po kilku minutach wrócił z wielkim popcornem i dwoma colami. 
-Trzeba było mi powiedzieć, pomogłabym ci. 
-Oj przestań już i chodźmy na salę. 
-A tak w ogóle to jaki film wybrałeś. 
-Ale nie będziesz się na mnie gniewać jak ci powiem?
-Nie wiem. 
Alan wymamrotał coś niezrozumiałego pod nosem. 
-Powiedz jeszcze raz. 
-Tytuł filmu to "Smakosz". - powiedział cicho, a ja myślałam, że go uduszę. - Ale nie złość się na mnie. Jak będziesz się bała, to w każdej chwili możesz się do mnie przytulić. - dodał z tym swoim uśmieszkiem. 
-Nieodczekanie twoje. - wysyczałam przez zęby i poszłam do sali. Usiedliśmy na sowim miejscu, ale ja nadal nie odzywałam się do niego. 
-Ada, nie złość się. Złość piękności szkodzi. 
Nie odezwałam się, bo zaczął się film. Na początku nie było tak strasznie, ale później zaczęło się rozkręcać. I właśnie w takiej chwili wtuliłam się w Alana. Brunet posłał mi rozbawione spojrzenie:
-Czyli już się na mnie nie gniewasz?
Prychnęłam, odsunęłam się od niego i ze strachem spojrzałam na ekran. Po chwili znowu wtuliłam głowę w tors chłopaka, a ten zaczął cicho chichotać. 
-Już się nie gniewam. - powiedziałam i chciałam się odsunąć, ale Alan mi to uniemożliwił. 
-Jeżeli się boisz to możesz zostać. 
Uśmiechnęłam się do niego delikatnie i bardziej się w niego wtuliłam. Po chwili Alan zaczął mi się przyglądać. Podniosłam głowę i to był mój błąd. Zatopiłam się w cudownych brązowych tęczówkach bruneta. "Piękne ma te oczy..." - przeszło mi przez myśl. Przeniosłam wzrok z oczu na usta.  Cholera, czy on musi być taki doskonały? Niewiele myśląc podniosłam głowę trochę wyżej i musnęłam swoimi ustami usta Alana. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, co robię i już chciałam odsunąć się od niego, ale on pogłębił pocałunek. Jego usta były takie miękkie i ciepłe, a gdy jego dłoń powędrowała do moich włosów, ja zarzuciłam swoją na jego szyję. Całowaliśmy się chwilę, a ja później niechętnie odsunęłam się od niego. On już chciał coś powiedzieć i ja już chyba wiedziałam co. Dla niego pewnie to był impuls, ale dla mnie to było coś więcej.  Nie patrząc na niego wymamrotałam:
-Alan, ja przepraszam...
-Nie masz za co przepraszać. To było... miłe. - powiedział z uśmiechem i delikatnie musnął moje usta. Przytuleni do siebie oglądaliśmy dalszą część filmu. 

sobota, 14 kwietnia 2012

Rozdział 7

Wyszedłem z domu zostawiając w nim oniemiałą Adę. Nie wiem czemu ją pocałowałem, ale w tamtym momencie czułem, że muszę to zrobić. Wiem, że to był zwykły buziak w policzek, ale gdy to zrobiłem poczułem takie wewnętrzne ciepło. 
Postanowiłem, że udam się do parku. Musiałem przemyśleć sobie to wszystko. Zapomniałem już nawet o porannym telefonie od Krystiana. Był on moim najlepszym przyjacielem w liceum. No właśnie, był. Zerwałem z nim  wszelkie kontakty po tym co zrobił. No, ale ja może zacznę od początku. Z Krystianem zakumplowałem się już pierwszego dnia w nowej szkole. Pewnego razu chciał wyciągnąć mnie na imprezę, ale że ja nie byłem zbytnio towarzyski, odmówiłem mu. Kilka dni później poznałem wspaniałą dziewczynę - blondynka, niebieskie oczy. Była strasznie podobna do Ady. Zakochałem się w niej, z wzajemnością zresztą i zaczęliśmy się spotykać. Niedługo potem przyłapałem Krystiana na tym, że brał narkotyki. Opieprzyłem go za to zdrowo, ale on wogóle mnie nie słuchał. Sam przekonałem się do tego trochę później, ale wziąłem tylko kilka razy i więcej nie zamierzam. Powiedział mi, że bierze od tej imprezy, na którą nie poszedłem. Po kilku tygodniach zauważyłem, że coraz gorzej układa mi się z Pauliną. Nie wiedziałem co jest tego powodem, lecz kilka dni później zobaczyłem ją z Krystianem. Wymieniali się towarem. Nie mogłem tego znieść. Pokłóciliśmy się wtedy ostro i zerwaliśmy. Parę tygodni po naszej kłótni poszedłem na jej pogrzeb. Przedawkowała. Nie mogłem znieść myśli, że przyczynił się do tego mój najlepszy kumpel. Kochałem ją nad życie i długo po jej śmierci nie mogłem się pozbierać. Nawet teraz, gdy o niej pomyślę chce mi się po prostu płakać. 


Gdy dotarłem do parku postanowiłem wysłać Krystianowi sms-a. 


Za pół godziny w parku. 
Alan
Dwadzieścia minut później zobaczyłem zbliżającego się Krystiana. Nie miał wesołej miny. 
-Cześć. - zacząłem.
-Po co mnie tu przywlokłeś? - zapytał podirytowany. 
-Chciałem pogadać o naszej porannej rozmowie. Nie mam zamiaru do tego wracać. Tobie też radzę to rzucić. póki nie będzie za późno. - powiedziałem i chciałem odejść, ale zatrzymał mnie jego głos.
-Przepraszam. - zatrzymałem się. Nigdy nie przeprosił mnie za tamto. Na dodatek wyśmiewał mnie, gdy mówiłem, że zabrał mi jedyną osobę, którą naprawdę kochałem. 
-Przepraszam za to, że cię wtedy nie posłuchałem. Gdybym to zrobił napewno byłbyś teraz szczęśliwy z Pauliną. Ja... sam chcę z tym skończyć. Zrozumiałem to dzisiaj, gdy poszedłem do mojej matki do szpitala. Miała zawał. Ona... ona leży tam od tygodnia, a ja dopiero dzisiaj ją odwiedziłem. Wiem, że już nigdy nie dogadamy się tak jak kiedyś, ale żałuję tego co zrobiłem. 
-Przykro mi z powodu twojej mamy. Jeżeli będę mógł jakoś pomóc to dzwoń. 
-Chcesz mi pomagać po tym wszystkim? - zapytał jakby nie dowierzając. 
-Pamiętaj, że ja nigdy nie zostawię przyjaciela w potrzebie. - powiedziałem i odszedłem.

Wchodząc do domu usłyszałem śmiechy dochodzące z naszego pokoju. Od razu udałem się tam. Zobaczyłem Adę i Lenę. Na widok tej pierwszej uśmiechnąłem się i zapytałem:
-Hej, a co wy tu tak siedzicie?
Już zobaczyłem, że Lena chce coś powiedzieć, ale wyprzedziła ją Ada:
-A tak plotkujemy. 
-Pewnie o mnie. - powiedziałem wypinając dumnie pierś. 
-Tak, bo pewnie nie mamy ciekawszych tematów do rozmów. - ach, Mistrz Ironii przemówił. Mówiłem już, że mam wnerwiająca siostrę?
-Napewno nie macie ciekawszych. Dobra to ja już wam nie przeszkadzam. A, i Ada pamiętaj o naszym kinie dzisiaj. Bądź gotowa na 19. - powiedziałem z uśmiechem. Zauważyłem zdziwienie malujące się na twarzy mojej "kochanej" siostrzyczki. Pewnie nic nie wiedziała. Jak ja lubię zaskakiwać ludzi. Wyszedłem z pokoju i poszedłem do salonu. Włączyłem telewizor i znalazłem film "American Pie 2 ". Po pół godzinie zdałem sobie sprawę, że trzeba się jakoś porządnie ubrać. Poszedłem więc do pokoju i zastałem tam istny bałagan. Wszędzie leżały damskie ubrania.
-Czy tu przeszło tornado, czy co? - zapytałem. 
-Nie, tylko szukamy odpowiednich ubrań dla Ady na wasze spotkanie. - odpowiedziała mi moja siostra. Przeniosłem wzrok z niej na śliczną blondynkę. Stała z miną niewiniątka. 'Słodko tak wygląda' - przeszło mi przez myśl. Uśmiechnąłem się do niej.
-Więc nie przeszkadzam. Ja właśnie też przyszedłem po ubrania. 
Poszedłem do swojej szafy i wyciągnąłem ciemne jeansy i granatowo-białą koszulę w kratę. Później udałem się do łazienki na korytarzu, by przygotować się do randki. 


________________________________________________________________________________
Postanowiłam pisać co drugi rozdział z perspektywy Alana. Mam nadzieję, że się podoba ;>

sobota, 7 kwietnia 2012

Rozdział 6

Podszedł pode mnie i bezczelnie zaczął się śmiać. Wkurzył mnie totalnie. Gdy wreszcie się uspokoił, co krótko nie trwało, powiedział:
-Żebyś tylko widziała swoją minę. 
Prychnęłam i odwróciłam się na pięcie z zamiarem pójścia do pokoju, lecz Alan złapał mnie za nadgarstek. 
-Chyba się nie gniewasz? - zapytał takim seksownym tonem, że ugięły się pode mną kolana. Na dodatek stał tak blisko mnie, że czułam jego oddech na policzku.
-Nie. 
-To dobrze, ale nie podsłuchuj następnym razem. 
-Nie podsłuchiwałam. Po prostu chciałam wejść do kuchni, ale akurat wtedy rozmawiałeś przez telefon. - skłamałam.
-Powiedzmy, że ci wierzę. A tak wogóle gdzie jest Lena? 
-Nie wiem. Jak wstaliśmy to już jej nie było. 
-Fajnie to brzmi. - powiedział po chwili ciszy.
-Ale co? 
-No to "wstaliśmy". 
-Oj weź spadaj.
-Dobra ja spadam. Będę za jakieś 3 godziny.
-Ej, no i co ja mam tu sama robić? - nie no nie wierzę, że zostawi mnie tu samą. 
-Nie wiem, może telewizję pooglądaj albo książkę poczytaj. Nie martw się, jakoś ci to wynagrodzę. Co powiesz na to, żebyśmy wieczorem poszli do kina? 
-Może być. 
Brunet podszedł pod drzwi, już miał nacisnąć na klamkę, ale powstrzymał się. Odwrócił się i podszedł pode mnie. Pocałował mnie w policzek i wyszeptał tuż przy moim uchu:
-Pa, słońce. 
Uśmiechnęłam się do niego czując, że się czerwienię. Po chwili już go nie było.


Siedziałam przed telewizorem już drugą godzinę. Po chwili w salonie pojawiła się Lena. 
-O, hej. - powiedziałam. Szczerze dawno ze sobą nie rozmawiałyśmy. 
-Cześć. - burknęła.
-Co jest?
-Nic. 
-No przecież widzę. 
-Powiedziałam, że nic! - wydarła się. 
-Dobra, przepraszam. Pytałam tylko.
-To nie pytaj. - syknęła i poszła do kuchni. Nie dałam za wygraną i udałam się za nią. 
-Dawno ze sobą nie rozmawiałyśmy. Co tam u ciebie? - zapytałam, świdrując ją wzrokiem. Coś jest nie tak, ja to czuję. 
-Dawno nie rozmawiałyśmy, bo wolisz uganiać się za moim bratem. - wysyczała przez zęby. Aż mnie zatkało. Ona nigdy mi tak nie powiedziała. Bez słowa poszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Zaczęłam rozmyślać. Czy aż tak zaniedbałam przyjaciółkę? Ale o co jej chodziło z Alanem. Może o tą scenę w salonie. Ale to był tylko przypadek. Lena ma rację, to moja wina. Muszę ją przeprosić. Już wstawałam z łóżka, gdy drzwi się otworzyły, a w nich stanęła Lena.
-Przepraszam. - zaczęła.
-Nie to ja przepraszam. Masz rację, to moja wina. - powiedziałam, po czym przytuliłam się do niej.
-No to co tam u ciebie? - zapytałam.
-Zabrzmiało tak, jakbyśmy nie widziały się cały rok. - zaśmiała się. - Ale muszę ci powiedzieć, że poznałam fajnego faceta. Ma na imię Maciek, ma 18 lat. Jest cudowny. - Rozmarzyła się, a ja zaczęłam się śmiać. 
-Co wzięło cię? 
-Oj od razu wzięło. Po prostu podoba mi się. 
-Jasne. Ja już swoje wiem. A dlaczego jak przyszłaś byłaś taka zła? - zapytałam.
-A nieważne. 
Pogadałyśmy jeszcze trochę. Naprawdę brakowało mi tego. 
-Podoba ci się? - zapytała moja przyjaciółka znienacka. 
-Ale kto? - zapytałam nie wiedząc o co chodzi.
-No Alan. - powiedziała Lena. 
-Eee.. - nie wiedziałam co powiedzieć, ale zarumieniłam się lekko.
-Wiedziałam! - wykrzyknęła uradowana.
-Oj zamknij się. I nie próbuj mu nic mówić. - powiedziałam lekko zażenowana tą sytuacją. Oczywiście
zwierzałam jej się, ale nigdy nie był to jej brat. 
Po chwili usłyszeliśmy jak ktoś wchodzi do domu. Potem drzwi się uchyliły, a w nich zauważyłyśmy głowę Alana.
-Hej, a co wy tu tak siedzicie? - zapytał uśmiechając się.
-A tak plotkujemy. - powiedziałam szybko, bo już widziałam, że Lena chce coś powiedzieć. 
-Pewnie o mnie. - powiedział pewny siebie.
-Tak, bo pewnie nie mamy ciekawszych tematów do rozmów. - zironizowała moja przyjaciółka. 
-Napewno nie macie ciekawszych. Dobra to ja już wam nie przeszkadzam. A, i Ada pamiętaj o naszym kinie dzisiaj. Bądź gotowa na 19. - powiedział i wyszedł. 
-Idziecie do kina i nic mi nie powiedziałaś? - zapytała z wyrzutem Lena.
-No tak jakoś wyszło. - udałam niewiniątko. - Ale teraz trzeba mi pomóc wybrać ciuchy. 
Na te słowa brunetka rozchmurzyła się nieco i wykrzyknęła.
-No to na co jeszcze czekamy. 
I poszłyśmy przeszukiwać szafę.


sobota, 24 marca 2012

Rozdział 5

/Z perspektywy Alana/
Oglądaliśmy z Adą film, reszta poszła spać. Co chwila zerkałem na nią przypominając sobie to, co wydarzyło się kilka godzin wcześniej. Tak bardzo chciałem ją pocałować. Cholera, nie wiem co się ze mną dzieje. Coraz częściej łapię się na tym, że o niej myślę.
-Dlaczego mi się przyglądasz? - zapytała, a ja dopiero teraz spostrzegłem, że cały czas na nią patrzę.
-A tak jakoś. - zmieszałem się trochę i odwróciłem głowę w stronę telewizora.
Po chwili zauważyłem, że Ada jest strasznie śpiąca. Zdziwiłem się, gdy położyła głowę na moim ramieniu i momentalnie zasnęła. Nie chciałem jej budzić, więc delikatnie wziąłem ją na ręce i przeniosłem do "naszego" pokoju. Położyłem ją na łóżku i poszedłem do łazienki. Wykąpałem się i położyłem się obok niej. Popatrzyłem na nią. Jest idealna, ale nie może dowiedzieć się o mojej przeszłości. Zasnąłem wtulając się w Adę, z lekkim uśmiechem na ustach.


/Z perspektywy Ady/
Zbudziły mnie poranne promienie słońca. Otwierając oczy czułam, że do czegoś się przytulam. Jak się później okazało tuliłam się nie do czegoś, ale do kogoś. Tym kimś był Alan. Za cholerę nie wiedziałam jak się znalazłam w pokoju. Pamiętam, że oglądaliśmy film w salonie. Mimo, że było mi przyjemnie to musiałam "odkleić" się od bruneta, ale jego uścisk na mojej talii był zbyt mocny. Musiałam go obudzić. 
-Alan. 
Nic. 
-Alan. - powiedziałam trochę głośniej, a on tylko poruszył się niespokojnie i wzmocnił uścisk. 
-Alan - prawie wykrzyczałam, a on wreszcie się obudził.
-Co się stało? - rozejrzał się po pokoju zaspanym wzrokiem.
-Mógłbyś mnie puścić? - zapytałam ze śmiechem. 
-A co nie podoba się? - Odpowiedział pytaniem z łobuzerskim uśmiechem na ustach. 
-No proszę, muszę się ogarnąć. 
-Ale taka nieogarnięta jesteś najpiękniejsza. - powiedział po czym pocałował mnie w policzek i poszedł do łazienki. Ja dalej siedziałam w lekkim szoku i z uśmiechem na ustach. Po 15 minutach wyszedł już ubrany. 
-Możesz mi powiedzieć jak ja się znalazłam w pokoju? - zadałam nurtujące mnie pytanie. 
-No wczoraj zasnęłaś w salonie, a ja nie miałem serca cię budzić, więc przeniosłem cię tutaj. 
-I nie zrobiłeś sobie nic?
-A czemu miałbym sobie coś zrobić?
-No bo ja jestem ciężka. 
-Ty jesteś ciężka? Ja ci zaraz pokażę jaka ty jesteś ciężka. - powiedział Alan, wziął mnie na ręce i wyniósł z pokoju. 
-Puść mnie! - krzyczałam na niego ale mnie nie słuchał. 
-Nie ma nic za darmo. 
-No dobra, co chcesz?
-Buziaka. - powiedział i wyszczerzył zęby.
-Ok. - odparłam i dałam mu buziaka w policzek.
-Ej, a to co? - zapytał oburzony.
-Nie powiedziałeś gdzie dokładnie ma być ten buziak. A teraz mnie puść.
-Ok. - powiedział ponuro, ale postawił mnie na podłogę. Poszedł do kuchni, a ja w tym czasie popędziłam do łazienki. Po 20 minutach weszłam do pokoju po ubrania i spowrotem udałam się do łazienki. Założyłam granatowe rurki, białą bokserkę z nadrukiem i niebieski sweterek. Idąc do salonu usłyszałam z kuchni donośny krzyk Alana. Rozmawiał z kimś przez telefon. 
-Nie rozumiesz, że już z tym skończyłem?! 
-...
-Nie! Odpierdol się ode mnie i nie dzwoń już do mnie! 
Rozłączył się i odwrócił się w moją stronę. W jego oczach widziałam złość. 
-Podsłuchiwałaś!? - wrzasnął chyba na cały dom. Przestraszyłam się go. Podszedł pode mnie i...