sobota, 14 kwietnia 2012

Rozdział 7

Wyszedłem z domu zostawiając w nim oniemiałą Adę. Nie wiem czemu ją pocałowałem, ale w tamtym momencie czułem, że muszę to zrobić. Wiem, że to był zwykły buziak w policzek, ale gdy to zrobiłem poczułem takie wewnętrzne ciepło. 
Postanowiłem, że udam się do parku. Musiałem przemyśleć sobie to wszystko. Zapomniałem już nawet o porannym telefonie od Krystiana. Był on moim najlepszym przyjacielem w liceum. No właśnie, był. Zerwałem z nim  wszelkie kontakty po tym co zrobił. No, ale ja może zacznę od początku. Z Krystianem zakumplowałem się już pierwszego dnia w nowej szkole. Pewnego razu chciał wyciągnąć mnie na imprezę, ale że ja nie byłem zbytnio towarzyski, odmówiłem mu. Kilka dni później poznałem wspaniałą dziewczynę - blondynka, niebieskie oczy. Była strasznie podobna do Ady. Zakochałem się w niej, z wzajemnością zresztą i zaczęliśmy się spotykać. Niedługo potem przyłapałem Krystiana na tym, że brał narkotyki. Opieprzyłem go za to zdrowo, ale on wogóle mnie nie słuchał. Sam przekonałem się do tego trochę później, ale wziąłem tylko kilka razy i więcej nie zamierzam. Powiedział mi, że bierze od tej imprezy, na którą nie poszedłem. Po kilku tygodniach zauważyłem, że coraz gorzej układa mi się z Pauliną. Nie wiedziałem co jest tego powodem, lecz kilka dni później zobaczyłem ją z Krystianem. Wymieniali się towarem. Nie mogłem tego znieść. Pokłóciliśmy się wtedy ostro i zerwaliśmy. Parę tygodni po naszej kłótni poszedłem na jej pogrzeb. Przedawkowała. Nie mogłem znieść myśli, że przyczynił się do tego mój najlepszy kumpel. Kochałem ją nad życie i długo po jej śmierci nie mogłem się pozbierać. Nawet teraz, gdy o niej pomyślę chce mi się po prostu płakać. 


Gdy dotarłem do parku postanowiłem wysłać Krystianowi sms-a. 


Za pół godziny w parku. 
Alan
Dwadzieścia minut później zobaczyłem zbliżającego się Krystiana. Nie miał wesołej miny. 
-Cześć. - zacząłem.
-Po co mnie tu przywlokłeś? - zapytał podirytowany. 
-Chciałem pogadać o naszej porannej rozmowie. Nie mam zamiaru do tego wracać. Tobie też radzę to rzucić. póki nie będzie za późno. - powiedziałem i chciałem odejść, ale zatrzymał mnie jego głos.
-Przepraszam. - zatrzymałem się. Nigdy nie przeprosił mnie za tamto. Na dodatek wyśmiewał mnie, gdy mówiłem, że zabrał mi jedyną osobę, którą naprawdę kochałem. 
-Przepraszam za to, że cię wtedy nie posłuchałem. Gdybym to zrobił napewno byłbyś teraz szczęśliwy z Pauliną. Ja... sam chcę z tym skończyć. Zrozumiałem to dzisiaj, gdy poszedłem do mojej matki do szpitala. Miała zawał. Ona... ona leży tam od tygodnia, a ja dopiero dzisiaj ją odwiedziłem. Wiem, że już nigdy nie dogadamy się tak jak kiedyś, ale żałuję tego co zrobiłem. 
-Przykro mi z powodu twojej mamy. Jeżeli będę mógł jakoś pomóc to dzwoń. 
-Chcesz mi pomagać po tym wszystkim? - zapytał jakby nie dowierzając. 
-Pamiętaj, że ja nigdy nie zostawię przyjaciela w potrzebie. - powiedziałem i odszedłem.

Wchodząc do domu usłyszałem śmiechy dochodzące z naszego pokoju. Od razu udałem się tam. Zobaczyłem Adę i Lenę. Na widok tej pierwszej uśmiechnąłem się i zapytałem:
-Hej, a co wy tu tak siedzicie?
Już zobaczyłem, że Lena chce coś powiedzieć, ale wyprzedziła ją Ada:
-A tak plotkujemy. 
-Pewnie o mnie. - powiedziałem wypinając dumnie pierś. 
-Tak, bo pewnie nie mamy ciekawszych tematów do rozmów. - ach, Mistrz Ironii przemówił. Mówiłem już, że mam wnerwiająca siostrę?
-Napewno nie macie ciekawszych. Dobra to ja już wam nie przeszkadzam. A, i Ada pamiętaj o naszym kinie dzisiaj. Bądź gotowa na 19. - powiedziałem z uśmiechem. Zauważyłem zdziwienie malujące się na twarzy mojej "kochanej" siostrzyczki. Pewnie nic nie wiedziała. Jak ja lubię zaskakiwać ludzi. Wyszedłem z pokoju i poszedłem do salonu. Włączyłem telewizor i znalazłem film "American Pie 2 ". Po pół godzinie zdałem sobie sprawę, że trzeba się jakoś porządnie ubrać. Poszedłem więc do pokoju i zastałem tam istny bałagan. Wszędzie leżały damskie ubrania.
-Czy tu przeszło tornado, czy co? - zapytałem. 
-Nie, tylko szukamy odpowiednich ubrań dla Ady na wasze spotkanie. - odpowiedziała mi moja siostra. Przeniosłem wzrok z niej na śliczną blondynkę. Stała z miną niewiniątka. 'Słodko tak wygląda' - przeszło mi przez myśl. Uśmiechnąłem się do niej.
-Więc nie przeszkadzam. Ja właśnie też przyszedłem po ubrania. 
Poszedłem do swojej szafy i wyciągnąłem ciemne jeansy i granatowo-białą koszulę w kratę. Później udałem się do łazienki na korytarzu, by przygotować się do randki. 


________________________________________________________________________________
Postanowiłam pisać co drugi rozdział z perspektywy Alana. Mam nadzieję, że się podoba ;>

sobota, 7 kwietnia 2012

Rozdział 6

Podszedł pode mnie i bezczelnie zaczął się śmiać. Wkurzył mnie totalnie. Gdy wreszcie się uspokoił, co krótko nie trwało, powiedział:
-Żebyś tylko widziała swoją minę. 
Prychnęłam i odwróciłam się na pięcie z zamiarem pójścia do pokoju, lecz Alan złapał mnie za nadgarstek. 
-Chyba się nie gniewasz? - zapytał takim seksownym tonem, że ugięły się pode mną kolana. Na dodatek stał tak blisko mnie, że czułam jego oddech na policzku.
-Nie. 
-To dobrze, ale nie podsłuchuj następnym razem. 
-Nie podsłuchiwałam. Po prostu chciałam wejść do kuchni, ale akurat wtedy rozmawiałeś przez telefon. - skłamałam.
-Powiedzmy, że ci wierzę. A tak wogóle gdzie jest Lena? 
-Nie wiem. Jak wstaliśmy to już jej nie było. 
-Fajnie to brzmi. - powiedział po chwili ciszy.
-Ale co? 
-No to "wstaliśmy". 
-Oj weź spadaj.
-Dobra ja spadam. Będę za jakieś 3 godziny.
-Ej, no i co ja mam tu sama robić? - nie no nie wierzę, że zostawi mnie tu samą. 
-Nie wiem, może telewizję pooglądaj albo książkę poczytaj. Nie martw się, jakoś ci to wynagrodzę. Co powiesz na to, żebyśmy wieczorem poszli do kina? 
-Może być. 
Brunet podszedł pod drzwi, już miał nacisnąć na klamkę, ale powstrzymał się. Odwrócił się i podszedł pode mnie. Pocałował mnie w policzek i wyszeptał tuż przy moim uchu:
-Pa, słońce. 
Uśmiechnęłam się do niego czując, że się czerwienię. Po chwili już go nie było.


Siedziałam przed telewizorem już drugą godzinę. Po chwili w salonie pojawiła się Lena. 
-O, hej. - powiedziałam. Szczerze dawno ze sobą nie rozmawiałyśmy. 
-Cześć. - burknęła.
-Co jest?
-Nic. 
-No przecież widzę. 
-Powiedziałam, że nic! - wydarła się. 
-Dobra, przepraszam. Pytałam tylko.
-To nie pytaj. - syknęła i poszła do kuchni. Nie dałam za wygraną i udałam się za nią. 
-Dawno ze sobą nie rozmawiałyśmy. Co tam u ciebie? - zapytałam, świdrując ją wzrokiem. Coś jest nie tak, ja to czuję. 
-Dawno nie rozmawiałyśmy, bo wolisz uganiać się za moim bratem. - wysyczała przez zęby. Aż mnie zatkało. Ona nigdy mi tak nie powiedziała. Bez słowa poszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Zaczęłam rozmyślać. Czy aż tak zaniedbałam przyjaciółkę? Ale o co jej chodziło z Alanem. Może o tą scenę w salonie. Ale to był tylko przypadek. Lena ma rację, to moja wina. Muszę ją przeprosić. Już wstawałam z łóżka, gdy drzwi się otworzyły, a w nich stanęła Lena.
-Przepraszam. - zaczęła.
-Nie to ja przepraszam. Masz rację, to moja wina. - powiedziałam, po czym przytuliłam się do niej.
-No to co tam u ciebie? - zapytałam.
-Zabrzmiało tak, jakbyśmy nie widziały się cały rok. - zaśmiała się. - Ale muszę ci powiedzieć, że poznałam fajnego faceta. Ma na imię Maciek, ma 18 lat. Jest cudowny. - Rozmarzyła się, a ja zaczęłam się śmiać. 
-Co wzięło cię? 
-Oj od razu wzięło. Po prostu podoba mi się. 
-Jasne. Ja już swoje wiem. A dlaczego jak przyszłaś byłaś taka zła? - zapytałam.
-A nieważne. 
Pogadałyśmy jeszcze trochę. Naprawdę brakowało mi tego. 
-Podoba ci się? - zapytała moja przyjaciółka znienacka. 
-Ale kto? - zapytałam nie wiedząc o co chodzi.
-No Alan. - powiedziała Lena. 
-Eee.. - nie wiedziałam co powiedzieć, ale zarumieniłam się lekko.
-Wiedziałam! - wykrzyknęła uradowana.
-Oj zamknij się. I nie próbuj mu nic mówić. - powiedziałam lekko zażenowana tą sytuacją. Oczywiście
zwierzałam jej się, ale nigdy nie był to jej brat. 
Po chwili usłyszeliśmy jak ktoś wchodzi do domu. Potem drzwi się uchyliły, a w nich zauważyłyśmy głowę Alana.
-Hej, a co wy tu tak siedzicie? - zapytał uśmiechając się.
-A tak plotkujemy. - powiedziałam szybko, bo już widziałam, że Lena chce coś powiedzieć. 
-Pewnie o mnie. - powiedział pewny siebie.
-Tak, bo pewnie nie mamy ciekawszych tematów do rozmów. - zironizowała moja przyjaciółka. 
-Napewno nie macie ciekawszych. Dobra to ja już wam nie przeszkadzam. A, i Ada pamiętaj o naszym kinie dzisiaj. Bądź gotowa na 19. - powiedział i wyszedł. 
-Idziecie do kina i nic mi nie powiedziałaś? - zapytała z wyrzutem Lena.
-No tak jakoś wyszło. - udałam niewiniątko. - Ale teraz trzeba mi pomóc wybrać ciuchy. 
Na te słowa brunetka rozchmurzyła się nieco i wykrzyknęła.
-No to na co jeszcze czekamy. 
I poszłyśmy przeszukiwać szafę.